Podcast (Odcinek 11) – Historie z życia wzięte

Skoro poruszyliśmy (kilka tygodni temu) temat spotów wideo, przyjrzyjmy się czy i tam znajdziemy jakieś historie?

Oczywiście, że są (chyba, że jest to blok reklamowy na kanale osiedlowej telewizji zawierający jedynie  plansze graficzno-tekstowe).

Najpopularniejsze są te historie, które odwołują się do naszego codziennego życia. Skonstruowane w taki sposób, by odbiorca mógł łatwo zidentyfikować się z bohaterami kilkunastosekundowego spotu.

Najczęściej spotykanym tu scenariuszem jest ten opierający się na pokazaniu problemu, a następnie wyjawieniu tajemnicy jego rozwiązania.  Stąd właśnie widzimy cudowne ozdrowienia obolałych kobiet, odmłodzone gwiazdy pokazujące jakie miały niegdyś zniszczone włosy, czy też przemienienie (za sprawą jednego dotknięcia gąbką) brudnej sterty naczyń w bajkowo czysty zestaw misek, garnków i  talerzy. Wszystko to przedstawione w konwencji (choć wyidealizowanej, ale ) jak najbardziej przyjaznej (na pierwszy rzut oka) w odbiorze dla zwykłego Kowalskiego.

Na pierwszy rzut oka, bo jednym z założeń konstrukcji reklamy jest zaprezentowanie produktu w taki sposób odbiorcy, by ten został częściowo lub w pełni pozbawiony prawa swobodnego wyboru. Jednak nie to jest tematem tego wpisu.

Czasami twórcy reklam decydują się na wprowadzenie oryginalności  i elementu zaskoczenia, lub sięgają po mniej utarte schematy konstrukcji reklamy. Stąd w sytuacje z codzienności wkraczają rozgadane produkty spożywcze, Serce i Rozum, a nawet selekcjoner polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej trenujący zwykłych mieszkańców naszego Kraju.

Efekt?

Niebywały. Dokładniej mówiąc, często wykraczający poza świat reklamy. Oto przykład: w jednym z  centrów handlowych, na weekendowych, przedświątecznych zakupach, atrakcją większą od spotkania i zdjęcia z Mikołajem były przemierzające halę Serce i Rozum, które rozdawały tylko ulotki.  To przy nich było najwięcej dzieci, a co za tym idzie i ich rodziców. Czy czegoś chcieć więcej?

Mówiąc o nietypowości warto zaznaczyć, ze czasem twórcy spotów  sięgają po elementy szokujące (reklama shockvertising). Mają one na celu szokować odbiorcę prezentując treści, które zagrają na strunach emocji i przekonań odbiorcy. Najczęściej wykorzystują je w swoich scenariuszach wideo producenci kampanii społecznych. Stąd na ekranach telewizorów oraz monitorów widzimy historie przestrzegające za pomocą przykładów przed: narkotykami, alkoholem, czy też brakiem tolerancji. reklama shockvertising Mówiąc o nietypowości warto zaznaczyć, ze czasem twórcy spotów  sięgają po elementy szokujące (reklama shockvertising). Mają one na celu szokować odbiorcę prezentując treści, które zagrają na strunach emocji i przekonań odbiorcy. Najczęściej wykorzystują je w swoich scenariuszach wideo producenci kampanii społecznych. Stąd na ekranach telewizorów oraz monitorów widzimy historie przestrzegające za pomocą przykładów przed: narkotykami, alkoholem, czy też brakiem tolerancji.

Podcast (Odcinek 10) Uwolnij swoją wyobraźnię

Umiejętne wykorzystanie wyobraźni czyni z niej potężne narzędzie do zmiany rzeczywistości. Dzięki niej, możemy wspinać się po ścieżkach kariery zawodowej, wzmacniać więzy z bliskimi, rozwijać pasje i odkrywać nowe zainteresowania. To również klucz do zdobycia wielkich pieniędzy. Wystarczy tylko uruchomić pokłady wyobraźni.

Zastanów się co łączy artystę, naukowca, biznesmena, polityka i sportowca? To proste, każda z tych osób przystępując do działania posiada w swojej głowie określone idee oraz wizje upragnionego celu. Stając przed zamalowanym płótnem, publikując nowatorskie odkrycie, słysząc brawa szerokiego audytorium, schodząc zwycięsko z ringu, wiedzą, że wszystko zaczęło się od marzenia o tej chwili. Wystarczyło jedynie je chwycić i szybować w stronę sukcesu.

Oczywiście, aby doświadczyć upragnionej satysfakcji, potrzebują sporego nakładu sił fizycznych, wytrzymałości psychicznej, wsparcia ze strony innych osób, jak też odpowiednich zasobów finansowych. Znajdują wszystko, bowiem potrafią „właściwie marzyć”. Posiadając określone wyobrażenie, łatwiej jest im pozytywnie myśleć, otwierać się na otoczenie, poszukiwać nowych rozwiązań, czyli nadawać przyśpieszony kurs ku wygranej. Seria obrazów, które nieustannie tworzą w swoim umyśle, staje się dla nich mapą wskazującą kierunek działań.

Należy zaznaczyć, że każdy człowiek ma predyspozycje do odniesienia sukcesu i czerpania przyjemności ze swojego życia. Jednak nie wszystkim to się udaje. Przyczyna porażki tkwi tylko w jednym – braku uzmysłowienia, a następnie doświadczenia potęgi wyobraźni. Samo czytanie kolejnych książek i artykułów o rozwoju, wysłuchiwanie audycji, okazjonalne uczestnictwo w sympozjach trenerów i coachów, pozwoli wyłącznie miło spędzić czas. Pożądany efekt możliwy jest wyłącznie gdy nastąpi zmiana sposobu myślenia, a uzyskana wiedza zostanie wcielona w życie. A do tego potrzebna jest wyobraźnia.

Rusz głową

Aby rozbudzić wyobraźnię należy zmusić ją do częstego, solidnego treningu.

Pod pojęciem wyobrażenie rozumiem złożony proces poznawczy zachodzący w mózgu, podczas którego człowiek odtwarza doznania zmysłowe, czyli wszystko co może poczuć. To także umiejętność wykreowania dowolnych sytuacji. Ogromną rolę spełniają tu pamięć i doświadczenie, niezbędne przy przywoływaniu „gotowych” i budowaniu „nowych” obrazów. Natomiast pod pojęciem wyobraźni definiuję zdolność do przywoływania i tworzenia w myślach określonych wyobrażeń. Może ona mieć charakter odtwórczy – sięgać do zasobów utrwalonych w pamięci, jak i twórczy, czyli kreować nieistniejące wyobrażenia.

Często porównuję wyobraźnię do nauki chodzenia u małych dzieci. Najpierw raczkują, następnie próbują zrobić kilka kroków na dwóch nóżkach, a na koniec zaczynają samodzielnie iść w dowolnym kierunku. Podobnie jest z naszym procesem kreowania obrazów i sytuacji. Im bardziej udoskonalamy go, tym więcej działań możemy zrealizować.

Podkreślmy, że praca nad wyobraźnią jest nieustannym, złożonym treningiem, którego zaprzestanie prowadzi do obniżenia zdobytych sprawności.  Jednak dzięki systematyczności i odpowiednim ćwiczeniom, można szybko zauważyć zadowalające efekty. Poniżej zamieszczam kilka wskazówek, pomocnych przy rozwoju odtwórczego oraz twórczego charakteru imaginacji. Na koniec zaś przejdę do przedstawienia zestawu interesujących ćwiczeń, które wykorzystuję w mojej pracy zawodowej.

1. Obserwuj otoczenie

Współczesna nam rzeczywistość charakteryzuje się nieustannym pośpiechem. Atakowani setkami informacji z mediów, narzucający wzajemnie zwiększenie efektywności w życiu zawodowym, obarczający się co raz większą ilością obowiązków, zwracamy baczną uwagę jedynie na te rzeczy, które uważamy za najistotniejsze. Stąd nasz język i sposób myślenia nieustannie dopasowują się do otoczenia, a co za tym idzie, dążą do skrócenia i lakoniczności, by usprawnić ludzką komunikację.

Takie życie w pośpiechu, nie przynosi zadowalających efektów. My, uczestnicy „wyścigu szczurów” – mam na myśli zarówno sferę biznesową, jak i życia osobistego, myśląc o wygranej, bezpowrotnie tracimy cenne chwile swego życia. Po drugie, zwracając uwagę tylko na wybrane zagadnienia, dosłownie oduczamy się bacznej obserwacji. A to właśnie ona jest kluczem do rozbudzenia wyobraźni.

Stąd każdego dnia staraj się znaleźć chwilę czasu, by się zatrzymać, spojrzeć na otoczenie i przeanalizować jego detale – kształty, kolory, zapachy. Jeżeli wykonasz to sumiennie, niejednokrotnie poczujesz się zaskoczony szczegółami miejsc, przedmiotów, ludzi, o istnieniu których nie zdawałeś sobie sprawy. Polecam ci, zaczynać każdy dzień od kilku minut takiej obserwacji, np. pijąc poranną kawę spójrz przez okno jak prezentuje się o tej porze twoja ulica, co robią i jak wyglądają znajdujący się na niej ludzie.

2. Opisz uczucia

Przyjrzyj się swojemu wnętrzu. W tym celu staraj się jak najdokładniej opisywać emocje. Zwracaj uwagę na oddech, myśli – porównuj je (np. do kolorów) oraz szukaj słów, które najlepiej oddadzą stan, w którym właśnie się znajdujesz. A to wszystko po to byś zauważył, że poczucie radości, smutku, nostalgii, czy gniewu jest inne za każdym razem i zależy od wielu, określonych czynników. Dzięki temu nauczysz się jak je rozpoznawać, a także w pewnym stopniu kontrolować.

Wskazanym jest tu również dokonywanie oceny minionego dnia, na przykład poprzez chwilę analizy jego przebiegu. Przypomnij sobie co cię ucieszyło, jakie odniosłeś małe i duże sukcesy. Wyznacz sobie skalę, dzięki której dokonasz ostatecznego podsumowania. Dzięki tej czynności, nie tylko zaczniesz dostrzegać dobre strony swojego życia, ale i szybko znajdziesz metody na jego ulepszenie.

Zachęcam Cię także do dzielenia się swoimi uczuciami z bliskimi. Staraj się zarówno słuchać ludzi, jak i opowiadać im o swoich przeżyciach, tych dobrych i złych. Jednak pamiętaj, by skupić się w większości na pierwszym rodzaju emocji. Przecież wszyscy wolą słuchać pozytywnych wiadomości, niż zmagać się ze smutkami innych.

3. Obudź w sobie artystę

Na pewno masz jakieś zainteresowania artystyczne. Być może lubisz rysować, śpiewać, bądź łatwo przychodzi ci układanie poetyckich rymów. Staraj się jak najczęściej wykorzystywać tę zdolność, zarówno gdy pracujesz, czy też masz wolny czas.

Staraj się również obcować z kulturą. Czytanie książek, słuchanie muzyki klasycznej, odwiedzenie raz na pół roku filharmonii, kina, teatru czy też muzeum, odkryje przed tobą zarówno świat sztuki, jak i zaznajomi cię z odmiennymi, bądź zbliżonymi, sposobami odbioru rzeczywistości.

Dlaczego warto ćwiczyć szare komórki? Co to jest freewriting? Na czym polega metoda Zobacz, spróbuj, wyobraź? O tym przeczytasz w dalszej części artykułu. Znajdziesz go pod adresem: http://issuu.com/czytaj-inside/docs/grudzien2011/17

Podcast (Odcinek 9) Reklamowe historie z życia wzięte

W poprzednich wpisach dowiedziałeś się o sposobach pozyskiwania pomysłów do krótszych i dłuższych form prozatorskich.

Dziś chciałbym opowiedzieć o źródłach koncepcji tematów w reklamie– a dokładniej o tym, jak wiele  łączy je z zamysłami na ciekawe opowiadanie lub książkę.

Uwaga! Nie będę tu mówił o sposobach tworzenia scenariuszy, prawidłach perswazji, zasadach prezentacji, regułach tworzenia tekstów ofert oraz wielu innych rzeczach związanych z dźwiękiem, obrazem i słowem pisanym w reklamie. Informacje o nich zamieszczę w przyszłych wpisach.

Często Zleceniodawcy zgłaszają się do mnie z prośbą o „podkręcenie już istniejącego tekstu”. Narzekają, że niby jest coś napisane, ale chyba nie interesuje odbiorców, bo nie korzystają z przedstawionej propozycji, dlatego potrzebny jest tu copywriter. Na tym poziomie współpracy przeglądam nadesłany materiał i badam go pod względem naniesienia poprawek. Następnie omawiam z Klientem możliwości wzmocnienia materiału. Zazwyczaj jednym z rozwiązań jest dodanie historii, która zainteresuje czytelnika.

Historia– co mam na myśli pod tym pojęciem?

Każda reklama potrzebuje jakieś formy przedstawienia. Samo pokazanie obrazu produktu wraz ze zwrotem do konsumenta: Masz to NATYCHMIAST kupić!, nie dadzą oczekiwanego efektu. Dlatego należy budować przekaz z wykorzystaniem odpowiednich reguł i metod-  jedną z nich jest stworzenie przekazu w taki sposób, by odbiorca zidentyfikował swoje potrzeby z produktem. I tu właśnie do gry wchodzi historia.

Jej trzy najważniejsze wyznaczniki można krótko scharakteryzować:

  • Opowiada o sytuacji związanej z reklamowanym produktem;
  • Odwołuje się do doświadczeń dobrze znanych odbiorcy z codziennego życia  (często tego z naszych marzeń, wyidealizowanego);
  • Przebieg wydarzeń i następstw jest skonstruowany w taki sposób, by konsument mógł z łatwością przypisać produkt do (rozwiązania) swoich potrzeb.

Opcji na jej wykorzystanie jest wiele.  Można uczynić ją tematem przewodnim tekstu (budować wokół niej  ofertę, odwołując się do „wydarzenia”), lub stosować jako popierający przykład.

Spójrzmy jak to wygląda we fragmencie prac z zakresu copywritingu.

Jeżeli piszę ofertę dla sprzedawcy akcesoriów do aktywnej turystyki, zwykły tekst o sklepie z nożami, butami,  sprzętem do paintballu i kurtkami moro mogę zacząć w ten sposób:

O  wyjątkowości sklepu zadecydowało zdarzenie z 2008 roku, gdy jeszcze jako grupa zapalonych miłośników wypraw w głąb serca natury, postanowiliśmy założyć własny sklep. Miało to być miejsce dla osób takich jak my, rozumiejących, iż bezpieczeństwo aktywnego wypoczynku w dużym stopniu zależy od sprzętu turysty.

To był strzał w dziesiątkę!

To minimalistyczne wprowadzenie pozwoliło mi uzyskać dwie rzeczy. Pierwszą jest zgrabna możliwość przejścia  do dalszych etapów oferty, gdzie opowiadam o produktach, bonusach, płatnościach itd. Drugą, o wiele ważniejszą z punktu widzenia sprzedawcy, jest opowiedzenie krótkiej historii powstania sklepu. Mającej na celu pokazanie czytającym jego ofertę Klientom, że posiada stosowną wiedzę o produktach oraz zna ich potrzeby, bo żyje i myśli (o sposobach bezpieczeństwa) tak jak oni.

Podobną funkcję możemy zaobserwować w opiniach i komentarzach zamieszczanych w serwisach e-comerce,  listach sprzedażowych i innych miejscach, w których można zaprezentować zdanie klienta/użytkownika. Wystarczy tylko, że szukający dobrej wiertarki konsument trafi na kilka wypowiedzi typu:

Od dwudziestu lat pracuję w branży budowlanej, więc znam się na wytrzymałości sprzętu. Jednak praca z tą wiertarką przerosła moje oczekiwania. Ten mechanizm chłodzący jest niesamowity! Gdy  skończyłem wiercić nią 50 otworów pod kołki fi 10 w blokowej płycie betonowej, była zaledwie lekko ciepła.

a już jest zainteresowany ofertą. Wszystko to dzięki przykładom popierającym niezawodność produktu.

Odwołanie się do problemów znanych z codziennego życia odbiorcy sprawdza się w każdym rodzaju przekonujących tekstów. Jednak szukając historii, należy zwrócić uwagę na to, do jakiej grupy docelowej ją kierujemy.

Bowiem logicznym jest, że sprzedając powyższą wiertarkę inna historia przemówi do majsterkowicza, a inna do gospodyni domowej.

Dlatego zalecam, przed przystąpieniem do pracy, dokładne wybadanie potrzeb społeczności, która przeczyta nasz tekst. W tym celu należy zajrzeć na fora i strony internetowe, które odwiedza potencjalny odbiorca, aby poznać jego problemy, sposób myślenia oraz język. Szybko przekonasz się, że to także rzetelny informator opotrzebach danej grupy docelowej, o których rozwiązaniu można opowiedzieć nie tylko w tekście, ale i w reklamach radiowych oraz telewizyjnych.

O nich wkrótce.

Podcast (Odcinek 7) Szukając pomysłu

Co łączy ciekawy spot reklamowy z najnowszą powieścią Chucka Palahniuka lub zaskakującą płytą Metalliki i Lou Reeda?  Odpowiedź brzmi: pomysł.

Każdy z autorów, zanim rozpoczął pracę nad dziełem, musiał wpaść na pomysł o czym i w jaki sposób opowie swoim odbiorcom. Dobrze wiedział, że interesujący temat to połowa sukcesu (drugą jest proces realizacji). Dlatego nieustannie szukał go, wykorzystując do tego sprawdzone metody. Następnie przystąpił do pracy.

W kilku najbliższych postach przyjrzę się bliżej sposobom wyszukiwania pomysłów. Zacznę od koncepcji zawartych w tekstach literackich, by następnie przejść do tych ze świata reklamy.

Jak powstają pomysły na książkę i opowiadanie?

Każdy z pisarzy ma swoje metody na znalezienie weny. Jedni spędzają czas na wertowaniu gazet i oglądaniu wiadomości, inni wolą poddać się mocy drzemiącej w ich umyśle wyobraźni.  Przykładem takiego pisarza jest Jeffery Deaver.  Autor thrillerów opowiedział w jednym z wywiadów, iż lubi odciąć się od zewnętrznych źródeł. Kiedy rozpoczyna pracę, siada w ciemnym pokoju i stara się wykreować zarys dzieła- pasujący do konwencji typowej dla jego powieści (między innymi stwarza odpowiednich bohaterów, ustala krótkie granice czasu akcji, rozplanowuje wątki).

Dość intrygujący sposób na poszukiwanie inspiracji miała Agatha Christie. Pisarka żartobliwie przyznała się kiedyś, że pomysły swoich książek znajduje… podczas zmywania. Jest to zajęcie tak głupie, powiedziała, że zawsze rodzi we mnie myśl o zabójstwie. Doskonale ją rozumiem.

Jednak większość pisarzy, jak deklarują w wywiadach czy autobiografiach, szuka tematów swoich książek w prawdziwym życiu. Obserwują bacznie własne zachowanie i emocje, przyglądają się poczynaniom znajomych, jak i odkrywają inspirujące materiały w radiowych audycjach, telewizyjnych programach, czy też artykułach zamieszczonych w gazecie lub sieci. Nic dziwnego, życie dostarcza najlepszych tematów.

Również i ja w ten sposób szukam inspiracji.

Prozę, którą popełniłem 🙂 od 2004 roku, wypełniają wydarzenia/sytuacje z mego życia lub bliskich znajomych. Oczywiście, nie opisuję ich wprost, ale umiejętnie wplatam wybrane wątki w świat fikcji.

Dużą dawkę inspiracji odnajduję w gazetach. Szczególnie cenię lokalną prasę. Zawiera ona mnóstwo historii mieszkańców mego miasta i okolicy- opowiadających o radościach i smutkach zwykłych ludzi.

Zdradzę Ci również tajemnicę, uwielbiam podglądać i podsłuchiwać. Mało tego, wszystko to nagrywam…. na dyktafon.

Pierwszy sprzęt pożyczyłem od Taty. Potrzebowałem go do nauki języka oraz nagrywania wykładów na studiach (zamiast notować wolałem słuchać prowadzących). Szybko jednak zacząłem rejestrować nim (na kasetach) wszystkie myśli, pomysły, a nawet fragmenty utworów, które rodziły się w mojej głowie, gdy nie miałem pod ręką kartki oraz długopisu.

Tak pokochałem tę metodę, że dziś, zanim wyjdę z domu, sprawdzam czy mam wystarczająco dużo miejsca na nagranie w komórce. Wykorzystuję ją również w pracy zawodowej- ale o tym w jednym z kolejnych wpisów.

Na pewno dziwnie wyglądają chwile, gdy idę ulicą lub siedzę w autobusie opowiadając komórce historię lub opisując otaczającą mnie rzeczywistość. Lecz czego się nie robi dla utrwalenia dobrego pomysłu.

Od dawna wiadomo, że ulica jest kopalnią tematów. Korzystają z niej zarówno pisarze, dziennikarze, jaki i wielu innych twórców. Bowiem, wystarczy tylko bacznie ją obserwować i przysłuchiwać się dobiegającym z niej dźwiękom. Jeśli zrobi się to umiejętnie, pozyskanie dobrego tematu to tylko kwestia czasu. Właśnie, baczne obserwowanie i słuchanie…,  im poświęcę kolejny wpis.

Podcast (Odcinek 5) Piszesz? Mówisz? Nie zanudzaj!– Atrakcyjne elementy

Jedną z największych trudności, na które może natrafić copywriter, jest upór ze strony klienta, dotyczący umieszczenia w s z y s t k i c h podanych przez niego informacji w ograniczonej objętości tekstu.

Oczywiście, problem nie pojawia się, gdy dysponujemy ogromną (często nielimitowaną) przestrzenią. Przykładem może być zawartość folderu/katalogu, w której możemy pozwolić sobie na podział materiału na części, rozdziały oraz podrozdziały. Podobnie jest w przypadku wypełnienia rozbudowanych stron WWW.

Natomiast gdy copywriter ma umieścić potężną ilość danych na niewielkiej przestrzeni (ulotki/strony A4), zadanie komplikuje się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza dotyczy strony wizualnej. Widok nośnika zapełnionego od góry do dołu tekstem, wywołuje w umyśle odbiorcy zniechęcające pytanie: Czy ja mam to wszystko teraz przeczytać?, następnie odbiorca zmusza się do lektury lub odkłada na bok materiał. Drugi poziom leży w atrakcyjności tekstu.

Przyjrzyjmy się dokładniej owemu zagadnieniu.

Jeżeli czytelnik/słuchacz otrzyma „za jednym razem” ogromną ilość informacji, zapamięta tylko część z nich. Dokładnie od 5 do 9 informacji. Reszta umknie jego uwadze, w tym nawet te, które mówiący/piszący uważa za istotne.

Dobrym przykładem są tu wystąpienia publiczne osób kochających dużo mówić. Taki nadawca komunikatu, porwany wzniosłością chwili oraz znaczną liczbą odbiorców, dosłownie uwalnia wartki potok myśli. Po jego kilkunastominutowej (skoncentrowanej na jednym zagadnieniu) wypowiedzi słuchacz wie, że coś było powiedziane, zna dokładnie tematykę, ale nie jest w stanie powtórzyć wszystkiego.

Na pewno powiesz, przecież tekst pisany różni się od tekstu mówionego tym, że można wrócić do poszczególnych jego fragmentów. Chyba nie ma tu powyższego problemu?

A jednak istnieje. Bowiem, czy czytasz kilkukrotnie artykuły reklamowe w gazecie, zawartość folderów marketingowych, czy też teksty na stronie internetowej? Nie, bo nie masz na to czasu. Mimo to pamiętasz wszystko i działasz pod ich wpływem. Dlaczego?

Odpowiedzialny za to jest przemyślany układ argumentów/informacji.

Wszystkie zamieszczone w materiale informacje dotyczą tego, co zainteresuje konkretnego odbiorcę/ daną grupę docelową. Dlatego, jako konsumenci, czytając tekst o najnowszej paście do zębów, poznajemy korzyści płynące z jej używania. Dane dotyczące produkcji i składu nie są dla nas teraz istotne, a więc dowiemy się o nich dopiero w momencie zakupu.

Co więcej, dobry tekst sprzedający, na pierwszy rzut oka, może wydawać się zwykłym ciągiem zdań. Jednakże, przyglądając mu się bliżej zauważymy, że zawiera w sobie zmyślny schemat przekazania treści.

Informacje są przedstawiane odbiorcy zgodnie z priorytetem istotności. Najpierw wymienione są najważniejsze (dla użytkownika) korzyści, później mniej znaczące elementy, a na końcu te dopełniające całości.

W przypadku reklamy pasty do zębów (skierowanej do osób ceniących bardziej zdrowie, niż wygląd) ów schemat wyglądałby następująco:

  1. Gwarancja ochrony przed bakteriami.
  2. Ochrona szkliwa przed temperaturą.
  3. Ochrona dziąseł.
  4. Wybielanie zębów.
  5. Atrakcyjny uśmiech.
  6. Atrakcyjna cena.

Podcast (Odcinek 4) Piszesz? Mówisz? Nie zanudzaj!- Tematyczność

Wyobraź sobie salę pełną słuchaczy, którzy przyszli na wykład Sekrety średniowiecznych pisarzy. Zaproszony ekspert- prelegent wychodzi na środek auli i zaczyna mówić. Najpierw przedstawia zarys historyczno-literacki oraz elementy wyróżniające twórczość w tym okresie, by później przejść do wątku eposów rycerskich.

I tu pojawia się problem.

Ekspert zatrzymuje się przy motywie konia- wiernego towarzysza każdego wojaka, pozwala sobie na porównanie go z dzisiejszymi samochodami…

…i zaczyna długą, niczym średniowieczna legenda, opowieść o nowo zakupionym aucie. Nie zważając na pojawiające się uśmiechy i pomrukiwania opowiada o: mocy silnika, jakości prowadzenia, opiniach sprzedawców oraz znajomych, a także porównuje pojazd z konkurencyjnymi autami.

W dalszej części wystąpienia poruszony zostaje temat hagiografii, czyli żywotów świętych. Wówczas wykładającemu przypomina się jak bardzo irytuje go niedawny spór między episkopatem a rządem. Poświęca tej kwestii piętnaście minut. Gdy kończy mówić, na sali znajduje się już tylko kilka osób.

Znudzeni słuchacze zaczęli opuszczać spotkanie, bo uznali, że jednak przecenili jego wartość. Z przeświadczeniem o stracie czasu przeszli do kolejnych punktów swoich rozkładów dnia.

Podobnie zakończyłoby się to zdarzenie, gdy wykładowca, choć trzymałby się tematu, rozbudowywałby go o liczne wątki i adnotacje. Wówczas znudzenie szybko opanowałoby te osoby, które choć na chwilę wyłączyły się ze słuchania wypowiedzi- czyli prawie wszystkich obecnych na sali.

W powyższym przykładzie nadawca komunikatu miał kontakt bezpośredni z odbiorcami (widział ich, słyszał, miał okazję podejść do każdego). Mógł, widząc wychodzącą grupę, podbiec do nich, zagrodzić drzwi i obiecywać, że dalsza część wystąpienia będzie już na temat.

Gorzej mają osoby wybierające drogę pisemnego kontaktu z odbiorcą.

Czytelnicy unikają przegadanych tekstów. Jeżeli zauważą, że materiał jest nudny/ za długi / niezrozumiały, odłożą go na bok. Co ważne, nigdy (z własnej woli) nie wrócą do niego. A więc autor tekstu poniesie całkowitą porażkę. Bowiem nie ma najmniejszych szans na zatrzymanie czytelnika.

Chciałbym byś zapamiętał, iż treść strony WWW, reklamowego folderu, promocyjnej ulotki, czy też wystąpienia to nie nowa powieść Dan`a Brown`a, więc nie może być obszernym czytadłem. Konstruując ją zmyślnie dobieraj wątki, dbaj o precyzyjne przekazanie treści, no i przede wszystkim pisz/mów w sposób zrozumiały i atrakcyjny dla odbiorcy (o czym opowiem w kolejnym wpisie).

Podcast (Odcinek 3) Piszesz? Mówisz? Nie zanudzaj!- Spójność

Kiedyś otrzymałem pytanie : Kuba, dlaczego przed rozpoczęciem każdej pracy nad tekstem zbierasz tyle informacji oraz tworzysz plan? Przecież tracisz na to dużo czasu.

Chodzi o spójność przekazu, odpowiedziałem, tylko w ten sposób mogę ją uzyskać.

Nie potrafię usiąść przed kartką/ekranem komputera, zacząć pisać „na czysto” i zakończyć z pozytywnym efektem. Dotyczy to zarówno moich tekstów zawodowych, jak i tych literackich. Zawsze muszę mieć pod ręką przynajmniej plan treści (często dołączam do niego uprzednio specjalnie sporządzone notatki).

Rozpisując materiał na poszczególne partie wiem, że przekażę czytelnikowi tylko te informacje, które uznam za stosowne, w kolejności od najważniejszych po te z najmniejszym priorytetem. A dodatkowo mam pewność, że tekst nie zostanie przegadany.

Bowiem, zgodzisz się ze mną, że prawdziwym koszmarem jest przebrnięcie przez długie, wielowątkowe artykuły, wystąpienia, czy też zawartości folderów. Szybka dekoncentracja, powroty do początkowych akapitów, niezrozumienie tematu – to najczęstsze efekty konfrontacji z przegadanym materiałem.

Jak więc stworzyć spójny tekst?

To proste. Wystarczy tylko rozplanować szkielet treści, a następnie zwrócić uwagę na ilość zdań w poszczególnych akapitach.
Wiele osób traktuje stworzenie planu pisania jako upokorzenie rodem ze szkolnych lat nauki języka polskiego. Jednak gdy zostają postawione przed zadaniem stworzenia na szybko np. wypowiedzi, zaczynają się gubić w labiryncie wątków.

Nie natrafiłyby na ten problem, gdyby wcześniej przygotowały informacje, posegregowały je według priorytetu, a następnie umieściły w schemacie składającym się z punktów i podpunktów.

Należy pamiętać, że poszczególne rodzaje tekstów charakteryzują się odmiennym planem np. inaczej wygląda rozmieszczenie treści w przemówieniu od skonstruowania atrakcyjnego artykułu prasowego.

Jako drugi wymóg spójności tekstu wymieniłem ilość zdań w akapitach. Zmienia się ona w zależności od rodzaju tekstu. Na przykład: poszczególne fragmenty wpisu w tym blogu liczą nie więcej niż cztery zdania, natomiast gdy piszę artykuł prasowy lub treść wystąpienia stosuję (standardowo)5-7 zdań na akapit.

Należy również powiedzieć o mocy, jak sympatycznie nazywam, atrakcyjnych akapitów. Zabieg sprawdza się w prawie wszystkich rodzajach tekstów mówionych i pisanych. Polega on na mieszaniu ze sobą zdań różnej długości w obrębie jednego akapitu. Dzięki temu pozbywamy się monotonii poszczególnych partii treści. Zapewniamy też czytelnikowi lepszy odbiór naszego komunikatu.

Podcast (Odcinek 2) Piszesz? Mówisz? Nie zanudzaj!

Podstawowa zasada komunikacji werbalnej i niewerbalnej brzmi- nie zanudzaj.

Nadawca (osoba mówiąca/pisząca), zgodnie z powyższą regułą, musi budować komunikat w taki sposób, by zaciekawić odbiorcę (słuchacza/widza/czytelnika) i zmusić go do podjęcia działania.

Tu przypomina mi się historia opowiedziana przez znajomego copywritera. Kilka lat temu zgłosił się do niego Klient z poważnym problemem.  Jako osoba pełniąca kluczową rolę w firmie szukał rozwiązania, które pomoże mu zwiększyć efektywność wystąpień publicznych. Bowiem, odbiorcy jego słów nie tylko się nudzili, ale potrafili dosłownie zasnąć.

Czym zatem charakteryzuje się wypowiedź, która nie ukołysze odbiorcy do snu?
Przede wszystkim musi:

– być spójna,
Materiał nie przekracza stosownej długości (nie jest rozgadany).

– być na temat,
Rozbudowanie tematu o liczne wątki poboczne nigdy nie służy zrozumiałości  tekstu. Z prostej przyczyny, w pewnym momencie odbiorca zaczyna się gubić- dekoncentruje się, traci uwagę, a na koniec przestaje słuchać/czytać.

zawierać  elementy atrakcyjne dla przedstawiciela danej grupy docelowej.
Mieści w sobie elementy istotne dla odbiorcy. Są one pogrupowane pod względem priorytetu-od najważniejszych po te warte podkreślenia.

W najbliższych postach przyjrzymy się bliżej tym cechom.

Ważnym jest również sposób przedstawienia tekstu. W przypadku wystąpienia istotne są: sposób wygłoszenia, ton głosu, język ciała, czy też miejsce prezentacji. Natomiast prezentując materiał  na papierze/ekranie komputera zwraca się uwagę na czcionkę, kolor, wygląd wizualny całości, czy też  cechy fizyczne nośnika.  Jest to również temat, który poruszę w najbliższym czasie.